Zażarta walka w półfinałach, Kar-Bet na 5 miejscu

W obu parach półfinałowych do wyłonienia zwycięzcy potrzebny będzie decydujący trzeci mecz. Kar-Bet zdecydowanie ograł Patobasket i zakończył sezon na 5 miejscu.
Patobasket – Kar-Bet 44:103 (14:19, 5:27, 11:24, 14:33)
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia Patobasketu, który w pewnym momencie prowadził 8:1. Kar-Bet miał problemy ze skutecznością, jednak im dłużej trwało to spotkanie ulegało to poprawie. Patobasket zagrał chyba najlepszą kwartę w sezonie, nie ustępując rywalowi w żadnym elemencie. Gorzej już jednak to wyglądało w kolejnych odsłonach. Kar-Bet większość punktów zdobywał po szybko wznawianych kontratakach. Brylowali w nich Bzdawka – 34 punkty oraz Klein – 30 punktów i 10 zbiórek. W Patobasket skutecznością raził Napiontek (2/17 !), jednak zawody zakończył z 10 punktami. Najwięcej punktów dla tego zespołu rzucił Kamil Iwicki (13). Debiutancki sezon za nimi i śmiało można powiedzieć, że z każdym kolejnym meczem widać było lepszy basket w ich wykonaniu.
Bud-Pap/Roplast – TK-BUD/Corex 59:41 (16:17, 16:3, 15:7, 12:14)
Drugi mecz w tej parze był totalnym przeciwieństwem inauguracji półfinałów. W ekipie Bud-Papu ponownie zabrakło Krzysztofa Kowalskiego, jednak tym razem luka ta została solidnie wypełniona poprzez występ Przemysława Dolnego. W pierwszej kwarcie mieliśmy walkę kosz za kosz, co mogło zwiastować emocja do końcowej syreny. Wszystko jednak zmieniło się już w drugiej odsłonie, którą Bud-Pap wygrał aż 13 punktami. Wspomniany Dolny zakończył mecz z 17 punktami i 12 zbiórkami. Bardzo mocno na tablicach walczył z nim Krzysztof Mazur, autor aż 19 zbiórek. W czwartej kwarcie TK-BUD próbował jeszcze gonić, niwelując przewagę do 11 „oczek” jednak finalnie zabrakło czasu i już w środę będziemy świadkami trzeciego, decydującego spotkania. W TK-BUD najwięcej punktów rzucił tradycyjnie Dariusz Igliński – 21 „oczek”.
LUKS Olimp Celcom Jeżewo/Traktor Parts – Fundacja PARO 77:86 po dogrywce (13:19, 10:26, 26:11, 24:19, 4:13)
Po pierwszej połowie tego meczu wszyscy chyba na spokojnie szykowali się do środowej rywalizacji, która ma wyłonić finalistę. PARO grało bardzo dobrze, jak na mistrza przystało, nie dając większych szans swoim rywalom. Drugie 20 minut to już jednak inny obraz koszykówki. LUKS postawił wszystko na jedną kartę i zaczęła się pogoń. W pewnym momencie PARO prowadziło już nawet 26 punktami i nic nie zapowiadało takich emocji w dalszej fazie spotkania. Ciężar gonitwy wziął na swoje barki Manikowski, który bardzo często kończył akcje z „pomalowanego”. W samej końcówce regulaminowego czasu gry obie ekipy miały szansę, aby zakończyć ten mecz bez dogrywki. Ostatecznie, po dodatkowych 5 minutach zwycięscy z parkietu schodzili obecni mistrzowie, zapewniając sobie szansę na awans do finału w środowym starciu. Dla LUKS najwięcej oczek rzucił wspomniany Manikowski (22), a dla PARO Piotr Materek, autor 29 punktów i 16 zbiórek.